sobota, 6 lipca 2013

"INTRUZ"

 
 Powiem tak: gdybym miała wydać na bilet do kina na ten film dwadzieścia parę złotych to bardzo bym się zdenerwowała. Czytałam książkę i naprawdę mi się podobała. Akcja była energiczna, dialogi zwarte i ciekawe, a cała fabuła książki intrygująca. A ten film niczym nie przypomina książki. Ot taki sobie łzawy melodramat. A właściwie nawet nie melodramat, nawet nie łzawy. Takie nic. Trochę fantastyki, trochę miłości, trochę smętnej muzyki. Może i jest w nim jakieś przesłanie, ale ja chyba je przeoczyłam. Gra aktorska taka sobie. Wszyscy zbyt smutni, zbyt melodramatyczni, zbyt miałcy. Chciałoby się rzec - nie róbcie więcej takich filmów. To już drugi film na podstawie książki, na którym totalnie się zawiodłam. Pierwszym były "Igrzyska śmierci". Powtórzył się ten sam scenariusz. Książka świetna, (choć tylko pierwsza część), a film do niczego. Może te książki po prostu nie nadają się do przeniesienia na ekran? Ale w takim razie po co robić takie nędzne filmy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz