Codzienność

28 listopad 2013

 Szukam pracy. A może tak: jestem zmuszona szukać pracy. Do niedawna przepisywałam kwestionariusze dla pewnej firmy z Bydgoszczy, ale to się skończyło. Mam wrażenie, że już zakończyli działalność w tej kwestii. Mój małżonek pracuje i owszem, ale to nie wystarcza. Mimo usilnych starań, jego pensja nie zaspokaja naszych potrzeb. Pensja, którą zarabia jest nie byle jaka, tylko taka nierównomierna. Raz jest to kilka tysięcy, a raz niespełna tysiąc. Nigdy nie wiadomo ile zarobi na miesiąc. Tak nie można żyć na dłuższą metę. Tym bardziej, że uzbierało się nam trochę kredytów, rachunków i płatności, które nie mogą czekać. Niestety już i tak mamy długi. Więc stąd taka moja decyzja o szukaniu pracy. Jak na osobę, która nigdy nie pracowała jakoś szczególnie zarobkowo (oprócz prowadzenia działalności gospodarczej w postaci sklepu meblowego) to jest karkołomna decyzja. Kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać. Wysyłać CV? Szukać ogłoszeń? Chyba najpierw trzeba by ustalić co chciałabym robić i do czego się nadaję. Jest to ustalenie niełatwe. Doświadczenia zawodowego u mnie brak. Co nie znaczy, że nic nie umiem robić. Znam się na komputerach, piszę dziesięciopalcówką 250 znaków na minutę. Może to nie jest oszałamiający wynik, ale myślę, że nie najgorszy. Więc może praca biurowa? Ale kto przyjmie do pracy biurowej osobę 50 letnią z wykształceniem zawodowym? Znam się również na zwierzętach: pies, papuga, chomik, królik, żółw, rybki to wszystko kiedyś miałam lub aktualnie mam w domu więc opieka nad tymi zwierzętami nie stanowi dla mnie problemu. Więc może sprzedawca w sklepie zoologicznym? Ale tu znowu obsługa klienta, kasa, na której się nie znam zbyt dobrze i stres. Miałam okazję pracować w swoim sklepie więc wiem czym to pachnie. Może więc opieka nad dziećmi? Tu mam doświadczenie. Odchowana trójka dzieci. Doświadczenie z dziećmi w każdym wieku. Może nie będzie przeszkodą brak odpowiedniego doświadczenia w postaci pracy w tym zawodzie, ani brak referencji, ani wiek? Chociaż wiek to chyba mój atut. Niania nie musi być młoda, a ja na te 50 lat, nie chwaląc się, też nie bardzo wyglądam. Na razie przeglądam ogłoszenia i się zastanawiam co najlepiej chciałabym robić. Zdaję sobie sprawę, że źle podchodzę do tego tematu. W dobie takiego bezrobocia zastanawiać się co chciałabym robić to nie jest zbyt rozsądny pomysł. Należałoby brać co się nawinie, a potem się zastanawiać czy to jest to co naprawdę chcę robić. Chyba najlepiej będzie zarejestrować się w urzędzie pracy. Może tam będzie dla mnie jakaś oferta pracy?

12 stycznia 2014


Obowiązki:

Opieka nad roczną dziewczynką z nietolerancją mleka,
przygotowanie i podanie jej drugiego śniadania, ugotowanie obiadu z dostępnych składników i podanie, utrzymanie porządku w kuchni, dwa razy w tygodniu zmywanie podłogi w kuchni i odkurzanie przedpokoju.

Obowiązki dodatkowe:

Opieka nad chłopcem 5,5 lat w czasie choroby, dodatkowa praca w weekendy popołudniami nieraz do godziny 24.00.

Godziny pracy: poniedziałek - czwartek 8-16, piątek - 7-16

Wynagrodzenie 900 zł + dodatki za opiekę nad chłopcem i za pracę w weekendy. Myślę, że nie więcej niż 1100 zł na miesiąc wszystkiego razem.

Praca bez umowy.

Sama nie wiem czy dużo to czy mało? Z jednej strony mało bo pracy aż nadto. Dziewczynka nie wyglądała na bezproblemowe dziecko co to "do rany przyłóż". Była raczej płaczliwa. Z drugiej strony to dużo bo mieć albo nie mieć. Tysiąc złotych piechotą nie chodzi.

Tyle w temacie mojej pierwszej rozmowy o pracę na posadę niani. Mama była nawet sympatyczna, wydaje mi  się tylko, że za bardzo przejęła się tym co piszą w internecie, że należy spisywać wszystkie pytania do kandydatek na kartce i potem je zadawać. Skutek był taki, że i ona i ja byłyśmy zestresowane do granic możliwości. Gdy rozmowa schodziła na tematy życiowe rozmawiało się całkiem nieźle. Gdy miałam odpowiadać na pytania w stylu - co pani zrobiłaby gdyby Ula zaczęła awanturę bo się nudzi, albo gdyby coś chciała czego nie może dostać, zaczęłam się gubić. Bo niby skąd miałabym to wiedzieć tak na poczekaniu? Wszystko zależy od okoliczności, prawda? Albo - pytanie o plan dnia w chwili gdy nie wiem jaki mała miała plan dnia do tej pory. Więc najpierw się dopytałam, a potem odpowiedziałam, ale i tak mam wrażenie, że nieskładnie to wyszło. Na dodatek okazało się, że tych obowiązków jest naprawdę dużo, poza tym dziecko śpi na spacerze więc można pomarzyć, że gdy śpi to można coś zrobić np. ugotować jej obiad w spokoju lub posprzątać kuchnię. Chyba wiedziałam już gdy wychodziłam, że nic z tego nie będzie. W domu zaczęłam się zastanawiać i doszłam do wniosku, że gdyby jakimś oddzwonili to i tak odmówię. Ale nie musiałam odmawiać, po kilku dniach dostałam wiadomość, że zdecydowali się na kogoś innego, no i dobrze. Tak więc nadal szukam, tylko mam coraz to większy dylemat, czy to na pewno jest to co chciałabym robić. Jeśli się tak zastanowić to chyba wolałabym zajmować się jakimś większym dzieckiem. Ale pożyjemy, zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz