poniedziałek, 24 czerwca 2013

"NASZE MATKI, NASI OJCOWIE"


Gdyby ktoś mnie zapytał czy rozczarował mnie ten film, powiedziałabym - nie, raczej mną wstrząsnął. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy uraził mnie jako Polkę powiedziałabym - nie, bo jestem Polką właśnie.

Nie rozumiem o co tyle krzyku w recenzjach i w postrzeganiu tego filmu. Przyznaję, zanim obejrzałam ten serial przeczytałam kilka recenzji i kilka opinii. Nie czytałam takich, które zdradzały treść filmu, żeby nie zepsuć sobie przyjemności oglądania.
 Wszystkim, którzy piszą recenzje i opinie na temat tego filmu powiem – najpierw obejrzyjcie, potem piszcie. Bo ten film nie jest o Niemcach, nie jest o Żydach, nie jest o Polakach, ani nie jest o Rosjanach. Ten film jest o człowieczeństwie, o ludziach, którzy nierzadko wbrew sobie znaleźli się gdzieś gdzie absolutnie nie chcieli być. W tym filmie można by zamienić Niemców na Rosjan, Żydów na Polaków i wciąż byłby to ten sam film. Ludzie są różni. Są dobrzy i źli Niemcy, są dobrzy i źli Żydzi, Polacy, Rosjanie. Liczy się tylko to jak zachowają się w tak ekstremalnej sytuacji jaką jest wojna. Ma rację jeden z bohaterów filmu kiedy mówi „zabijasz, zanim ciebie zabiją”, bo tak naprawdę walka na wojnie do tego się sprowadza.

 Był to pierwszy film wojenny, który obejrzałam z niekłamanym zainteresowaniem. Do tej pory filmy wojenne, szczególnie polskie, tworzone były bardzo stereotypowo: źli Niemcy (wszyscy), biedni, zagubieni Żydzi (wszyscy) i bohaterscy Polacy (wszyscy). I myślę, że w takim widzeniu wojny jest dużo zakłamania. Czasem dobrze jest spojrzeć na całą sytuację z tej drugiej strony. Przecież nie wszyscy Niemcy zgadzali się z Hitlerem, nie wszyscy Niemcy chcieli walczyć na wojnie. W serialu dużo jest scen okrucieństw z udziałem hitlerowców. Nie dostrzegam również żeby Niemcy robili z siebie ofiary tej wojny. Raczej pokazany jest cały bezsens wojny i bezradność żołnierzy i ludności cywilnej