środa, 10 lipca 2013

  Przy ulicach naszych miast widzimy różne domy jednorodzinne. Piętrowe i parterowe. szare i kolorowe. Duże i małe. Nie widujemy jednak prawie wcale domów drewnianych. Dlaczego? Czyżby nie nadawały się na zabudowę miejską? Czy boimy się zagrożenia związanego z pożarem? Czy po prostu lubimy domy z cegły? W innych krajach ludzie nie mają tego typu dylematów. Budują po prostu takie domy jakie im się podobają i nie ma znaczenia z jakiego surowca ten dom powstanie. Wręcz wolą domy drewniane, Kojarzą się z ekologią, co w dzisiejszych czasach jest bardzo modne. Poza tym domy z drewna prezentują się bardzo dobrze, pod warunkiem, że firma budowlana będzie miała doświadczenie w budowie tego typu domów, Obecnie na polskim rynku działa wiele firm budowlanych. Prawie każda dysponuje swoją stroną internetową, na której zamieszcza zdjęcia swoich realizacji. Wystarczy przejrzeć uważnie oferty i wybrać kilka, które są najbardziej wiarygodne. Nie kierujmy się ceną, ponieważ dom ma nam służyć przez bardzo długi okres czasu, a to co tanie nie zawsze jest najwyższej jakości.
 Jeśli dom z drewna ma tyle zalet, czy oznacza to, że zaczniemy budować w miastach domy z bali drewnianych? Chyba nie będzie łatwo przekonać ludzi, że domy z drewna są bardziej ekologiczne i zdrowsze niż domy z cegły. Istotną rolę odgrywa tutaj tradycja. W miastach od zawsze budowano domy z cegieł, domy z innych surowców były stawiane marginalnie, raczej kojarzyły się z kaprysem właścicieli niż z realną potrzebą.
 Jednak domy z bali dobrze prezentują się na wsi. Otoczone naturalną przyrodą wtapiają się w krajobraz i wyglądają naprawdę pięknie.

sobota, 6 lipca 2013

"INTRUZ"

 
 Powiem tak: gdybym miała wydać na bilet do kina na ten film dwadzieścia parę złotych to bardzo bym się zdenerwowała. Czytałam książkę i naprawdę mi się podobała. Akcja była energiczna, dialogi zwarte i ciekawe, a cała fabuła książki intrygująca. A ten film niczym nie przypomina książki. Ot taki sobie łzawy melodramat. A właściwie nawet nie melodramat, nawet nie łzawy. Takie nic. Trochę fantastyki, trochę miłości, trochę smętnej muzyki. Może i jest w nim jakieś przesłanie, ale ja chyba je przeoczyłam. Gra aktorska taka sobie. Wszyscy zbyt smutni, zbyt melodramatyczni, zbyt miałcy. Chciałoby się rzec - nie róbcie więcej takich filmów. To już drugi film na podstawie książki, na którym totalnie się zawiodłam. Pierwszym były "Igrzyska śmierci". Powtórzył się ten sam scenariusz. Książka świetna, (choć tylko pierwsza część), a film do niczego. Może te książki po prostu nie nadają się do przeniesienia na ekran? Ale w takim razie po co robić takie nędzne filmy?